Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adoptowany pies ze schroniska dawcą nerki dla rasowego owczarka. Sprawa trafiła do sądu

Redakcja Warszawa
Redakcja Warszawa
Pies Saturn
Pies Saturn Fundacja Viva!
11 lat temu, w jednej z klinik weterynaryjnych na warszawskim Ursynowie doszło do kontrowersyjnego przeszczepu nerki. Lekarz weterynarii wyciął wówczas organ psu ze schroniska i przeszczepił go rasowemu zwierzęciu z hodowli. Operacja została wykonana na prośbę rodziny, która adoptowała czworonoga. Zdarzenie wyszło na jaw po dwóch latach, a w 2018 roku nagłośniła je Fundacja Viva!, która złożyła zawiadomienie do prokuratury. W tym miesiącu odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie.

Spis treści

Kontrowersyjny przeszczep w klinice na Ursynowie

Sprawa przeszczepów nerek od bezdomnych psów po raz pierwszy została nagłośniona w 2018 roku. To właśnie wtedy nowa rodzina Saturna - psa z jednego z podwarszawskich schronisk, zdecydowała się opowiedzieć historię swojego ukochanego czworonoga.

Trzy lata wcześniej właściciele zwierzęcia odkryli, że nie ma ono jednej nerki. Organ został usunięty w 2013 roku przez lekarza weterynarii Jacka S., a następnie przeszczepiono go rasowemu psu z hodowli, posiadającemu dom.

Pies Saturn

Adoptowany pies ze schroniska dawcą nerki dla rasowego owcza...

Poruszająca historia psa Saturna

Saturn to pies, który wielokrotnie doznał krzywdy wyrządzanej przez człowieka. Najpierw stracił dom i trafił do schroniska. Następnie został adoptowany. Okazało się jednak, że nowi właściciele nie przygarnęli go po to, by dać mu miłość, szczęście i bezpieczeństwo. Zwierzę miało być bowiem dawcą nerki.

Adoptowano go tylko po to, by wyciąć mu nerkę, która została przeszczepiona innemu psu. Wartościowemu, bo rasowemu. Z jakiegoś powodu nikt nie podjął decyzji, żeby dawcą nerki do przeszczepu było któreś z jego psiego rodzeństwa, co byłoby medycznie bardziej uzasadnione. Biorca zmarł kilkanaście dni po przeszczepie nerki - opisuje na swojej stronie internetowej Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt, która zgłosiła sprawę do prokuratury.

Saturn po operacji po raz drugi stracił dom. Jego nowi opiekunowie po zaledwie dwóch miesiącach oddali go do adopcji innej osobie. Właściciele czworonoga nie poinformowali, że pies musi mieć specjalną opiekę, ponieważ nie posiada nerki. Dopiero dwa lata później, podczas badania USG okazało się, że pies nie ma organu. Widoczna była za to blizna pooperacyjna.

Saturn nie podjął świadomie decyzji, że chce innemu psu uratować życie. Tę decyzję podjęli za niego ludzie, których w mojej opinii zupełnie nie obchodził jego dalszy los. W schronisku wybrano go, bo był podobnej wielkości jak biorca i miał doskonały stan zdrowia, a nie dlatego, że był miły czy że pasował charakterem do nowej rodziny. Ci ludzie najpierw go wykorzystali jako dawcę nerki, a potem się go pozbyli. Bo tak naprawdę prawdopodobnie nigdy nie chcieli dać mu domu. Saturn do końca życia musiał być na specjalnej diecie i pod opieką lekarza. A mimo to i tak nie dożył wyroku pierwszej instancji - mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!

Sprawa trafiła do sądu

Gdy sprawa wyszła na jaw, mec. Katarzyna Topczewska złożyła w imieniu fundacji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad Saturnem. Dokumenty wpłynął do warszawskiej prokuratury. Obejmowały one także sprawę Tosi - bezdomnej suczki, która również stała się dawcą nerki dla psa posiadającego dom.

Prokuratura postawiła zarzuty lekarzowi, który wykonał przeszczep narządów u psów. Oskarżycielką posiłkową została także nowa opiekunka Saturna i Fundacja Mondo Cane.

Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa w Warszawie uniewinnił oskarżonego od zarzucanych mu czynów stwierdzając, że działał on w stanie wyższej konieczności, ratując dobro ważniejsze - życie zwierzęcia, czyli rodowodowego owczarka z hodowli.

Nie zgodziliśmy się z taką oceną i złożyliśmy apelację. Pies, który nie ma domu ani człowieka, który będzie go chronił, nie może być źródłem "części zamiennych” dla innych, kochanych i zaopiekowanych zwierząt tylko dlatego, że jego los nikogo nie obchodzi. Nie można ratować życia jednego zwierzęcia kosztem zdrowia drugiego. Saturn poniósł ogromne konsekwencje decyzji ludzi i w jej wyniku nie mógł normalnie żyć. Musiał być do końca życia na specjalnej diecie. Regularnie odwiedzał też lekarza weterynarii, co było dla niego stresujące. Niewydolność jedynej nerki powodowała stałe pogorszenie jego stanu komfortu życia. Gdyby miał dwie nerki - być może jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tym bardziej, że przeszczepy nerek u psów mają naprawdę niską statystykę przeżywalności - mówi mec. Katarzyna Topczewska, reprezentująca Fundację Viva! w tej sprawie.

Kontrowersyjna operacja w klinice weterynaryjnej na Ursynowie
mec. Katarzyna TopczewskaFundacja Viva!

Fundacja zwycięża przez sądem II instancji

Fundacja Viva! wygrała przez sądem II instancji, który uwzględnił apelację, uchylając wyrok sądu rejonowego i przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd podnosił między innymi to, że "nie ulega natomiast wątpliwości, iż procedury nie były i nie są dozwolone prawem, zaś oskarżony świadomie i celowo zadał ból i cierpienie nie tylko psom dawcom, ale i biorcom (umyślne zranienie)”.

Sąd podkreślił także, że w sprawie nie występują okoliczności pozwalające na przyjęcie zaistnienia po stronie oskarżonego stanu wyższej konieczności, w którym życie biorców stanowiło wyższe dobro chronione prawem od zdrowia dawców.

Na etapie apelacji podnosiliśmy, że bezdomne zwierzęta, które już raz zostały skrzywdzone przez człowieka, bo znalazły się na ulicy, zostały w tej sprawie potraktowane jak „magazyn części zamiennych”. Gdyby wyrok uniewinniający został utrzymany - stworzyłoby to niebezpieczny precedens, zgodnie z którym można by wartościować życie zwierząt. Bezdomnych - jako takich, które można okaleczać i tych posiadających dom, które są lepsze, bo mają bogatych właścicieli - tłumaczy mec. Katarzyna Topczewska.

Zdaniem Sądu Okręgowego, wobec wspomnianego wcześniej braku regulacji prawnej dopuszczalności zabiegów transplantacji u zwierząt były to eksperymenty wątpliwe, zarówno pod względem etycznym, jak i moralnym. Sąd podniósł też, że oskarżony zdawał sobie sprawę z małego odsetka biorców przeszczepu, którym udało się przeżyć choćby dodatkowy rok.

Sąd drugiej instancji zwracał również uwagę, że adopcja psów dawców ze schroniska miała charakter czysto formalny oraz, że dawców narządów potraktowano przedmiotowo, a ich nowi właściciele nie poznali nawet tych zwierząt zanim trafiły one na stół operacyjny.

Nieetyczne przeszczepy

Fundacja Viva! podkreśla, że przeszczepy nerki u psów są kontrowersyjne z powodu ich niskiej skuteczności. Zaledwie 30 procent psich biorców nerek przeżywa po operacji powyżej 100 dni. Mniej niż 20 procent żyje dłużej niż 6 miesięcy. Rzadko który dożywa roku po transplantacji. U kotów te wyniki prezentują się znacznie lepiej - aż 40 procent pacjentów żyje 3 lata po operacji.

Powyższe dane to wyniki z USA, gdzie w znaczącej części dawcy i biorcy są spokrewnieni. I to właśnie z badań zza oceanu wynika, że zwierzęcy dawcy nerki też żyją krócej.

Wkrótce kolejna rozprawa

Na wyrok sądu II instancji skargę do Sądu Najwyższego złożył obrońca oskarżonego. Sąd Najwyższy skargę jednak oddalił. Sprawa trafiła do ponownego rozpoznania przed sądem rejonowym.

Wycinanie organów zdrowym zwierzętom stanowi ich okaleczenie, a zabiegi lekarsko-weterynaryjne na zwierzętach są dopuszczalne dla tylko dla ratowania ich życia lub zdrowia. W przypadku przeszczepów organów u zwierząt, które nie są prawnie dozwolone, nie ratuje się życia, ani zdrowia dawcy. Wręcz przeciwnie – podczas takiej transplantacji dochodzi do okaleczenia zdrowego zwierzęcia, w celu przedłużenia życia innego zwierzęcia. Co i tak jest wątpliwe, bo amerykańskie dane pokazują, że rzadko kiedy to życie udaje się znacząco przedłużyć. Dodatkowo biorcy po takiej operacji żyją w znacząco wręcz obniżonym komforcie. W mojej opinii wszystkie zwierzęta, które były przedmiotem tych transplantacji, stały się ofiarą ambicji ludzi. I tak, były przedmiotem operacji, a nie ich podmiotem. Bo w tej konkretnej sytuacji podmiotowości i ochrony, wynikającej z ustawy, zostały pozbawione. Wyrok, wydany po ponownym rozpoznaniu przez sąd, zadecyduje o tym, czy w przyszłości zwierzęta bezdomne będą źródłem części zamiennych dla innych zwierząt, których właściciele mają wystarczająco dużo pieniędzy i wystarczająco mało empatii, by na taki zabieg się zdecydować - mówi mec. Katarzyna Topczewska.

Kolejna rozprawa odbędzie się w marcu tego roku.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto